niedziela, 16 czerwca 2013

Zimą w gorącej Ziemi Świętej


Zimą do ciepłych krajów - wycieczka do Ziemi Świętej 22.02. – 3.03 2013r.

22 lutego 2013 r. 37- osobowa grupa pielgrzymów z Miechowa odjechała autobusem do stolicy. Na dworze zimno, sypał śnieg. Po odprawie bagażowo – paszportowej (z maksymalną. troską o bezpieczeństwo) z niemałym stresem przed lotem zajęliśmy miejsca w samolocie. Widoczność zerowa, można więc było się zdrzemnąć. Prowiant musiał pozostać w bagażu głównym, ale stewardessy zapewniły kanapki i napoje, z czerwonym winem włącznie. O czwartej rano miejscowego czasu wylądowaliśmy szczęśliwie w Tel Awiw, skąd pojechaliśmy do najstarszego miasta świata, oazy Jerycho, położonego 270 m poniżej poziomu morza. Hotel wśród zieleni, obok dwa baseny, spaliśmy tam 4 noce. Na początku poranna toaleta i przebieranie odbyło się w warunkach biwakowych (zakwaterowanie możliwe było od południa). Śniadania i obiadokolacje – stół szwedzki z arabskimi potrawami. Każdy najadł się do syta, próbując różnorodnych potraw regionalnych, gdzie dominowały warzywa i owoce. Z Jerycha rozpoczęliśmy pielgrzymowanie śladami i ścieżkami Chrystusa i Jego Matki. Byliśmy przy sykomorze, pod Górą Kuszenia, w Betanii w grobie Łazarza. Po odnowieniu chrztu świętego nad rzeką Jordan pojechaliśmy do En Bogeg nad Morzem Martwym, nazywanym morzem szatana, położonym 407 m w depresji. Leżeliśmy w chłodnej, gęstej wodzie, obserwując grupę ludzi smarującą się błotem, po wyjściu z wody na naszym ciele błyszczały w słońcu kryształki soli (zasolenie wody wynosi 27 %).
 
Okłady z leczniczego błotka
Wracamy na nocleg przez górzystą Pustynię Judzką, prawie martwą, ubogą w roślinność, co jakiś czas widzimy koczujących w prymitywnych warunkach Beduinów. Przy Źródle Elizeusza w Jerychu kupujemy owoce, pijemy sok z granatów i udajemy się na nocleg. Rano o 5.30 budzi nas śpiew mezuina nawołującego muzułmanów do modlitwy. Codziennie uczestniczymy w Mszy Św. dla naszej grupy, którą odprawiają dwaj księża: nasz opiekun duchowy i ksiądz przewodnik. Podczas każdego nabożeństwa modlimy się w wielkim skupieniu. Msze odbyły się w Betanii, w Kościele Wszystkich Narodów w Getsemani, w Kaplicy Mojżesza na Górze Tabor, w Kanie Galilejskiej, na Polu Pasterzy w Betlejem, w Kaplicy Skazania oraz w Kaplicy Wzięcia Krzyża w Jerozolimie.

 
Na Górze Tabor przed kościołem Przemienienia
Podczas Mszy w Kanie Galilejskiej, zgodnie z tradycją, osiem par z naszej grupy odnowiło śluby małżeńskie. Przy każdym miejscu związanym z Chrystusem i Jego Matką ks. przewodnik czyta stosowny fragment Pisma św. Słuchamy Słowa Bożego w Bazylice Narodzenia w Betlejem, w Nazarecie, na Górze Oliwnej w kościele Pater Noster, przy kościele Rozmnożenia Chleba, sadzawce Betezda, 

 
Przy ogrodzie oliwnym w Getsemani
W kościele Zaśnięcia NMP intonujemy Czarna Madonno, pieśń Barka płynie przy Kościele Prymatu św. Piotra, gdzie Jezus powierzył mu władzę Prawie godzinę płynęliśmy po Jeziorze Genezaret. To wielkie przeżycie, szczególnie gdy na początku rejsu popłynęły dźwięki Mazurka Dąbrowskiego. Aby ucałować z szacunkiem gwiazdę w Grocie Narodzenia, skałę na Golgocie, Grób Chrystusa, stoimy w bardzo długich kolejkach z ludźmi o różnych kolorach skóry, wszędzie w pośpiechu, trudno się skupić.

Przy Bazylice Grobu Pańskiego
Odprawiliśmy drogę Krzyżową wśród tłumów i nawoływań kupców z jerozolimskich uliczek. Ogromne wrażenie wywarła na mnie grupa Azjatów idąca ścieżkami męki Pańskiej. Jakże silna była ich wiara – łzy w oczach lub nawet spazmatyczny szloch w czasie modlitwy.
Codziennie długie przejazdy autobusem. Poza obszarami martwej pustyni, ukazywał się naszym oczom bogaty świat roślin: soczyste trawy, gaje oliwne, plantacje owocujących bananów (okrytych prawdopodobnie włókniną), pomarańczy i mandarynek, gaje drzew palmowych, wykłoszone zboża, pola upraw dyniowatych i wiele innych. Nocując w motelu koło Nazaretu, próbowaliśmy różnorodnych potraw w kibucu, w którym smaczne żydowskie potrawy sporządzono z produktów z własnego gospodarstwa. Ostatnie dwa noclegi z arabską kuchnią w Jerozolimie. Mieszkanie w hotelu prawie w centrum umożliwiło poznanie nocnych uroków miasta.  W każdym hotelu słyszymy znajomy język – większość gości to Polacy. Sporo słów polskich znają też właściciele kafejek i sklepików.
Po drodze do Jerozolimy w Hajfie, (trzecim porcie pod względem wielkości w Izraelu) podziwiamy ogrody bahaistów, a z góry Karmel panoramę miasta i Morza Śródziemnego. Znane jest powiedzenie „Jerozolima się modli, Tel Awiw się bawi a Hajfa pracuje”. Zatrzymujemy się też w Cezarei Nadmorskiej przy starym akwedukcie i moczymy nogi w morzu.


W Cezarei Nadmorskiej
Z Góry Oliwnej podziwialiśmy panoramę Jerozolimy. Ale w tym mieście każde miejsce oblane było kiedyś krwią. Przybywali kolejni władcy, ginęli ludzie, na ruinach poprzednich stawiano nowe budowle. Historia miasta jest pełna łez, cierpień i krwi. 



Za nami panorama Jerozolimy, towarzyszą nam: nasz opiekun duchowy - po lewej, oraz ojciec przewodnik - po prawej stronie
W dniu pożegnania z Jerozolimą przed południem stajemy przed Ścianą Płaczu, świętego miejsca Żydów. Modlą się oddzielnie mężczyźni i kobiety, my indywidualnie zgodnie z ich tradycją umieszczamy tam karteczki z modlitwami. Ortodoksyjni Żydzi w tradycyjnych strojach modlący się przy Ścianie Płaczu oraz na cmentarzu, wzbudzali zainteresowanie pielgrzymów. Byliśmy też świadkami, gdy muzułmanie, niezależnie od miejsca pobytu, oddawali się modlitwie (wyznawcy islamu modlą się 5 razy dziennie). W przewidzianym programem wolnym czasie, w piątek po południu zaplanowaliśmy kilkuosobową grupą spacer po murach otaczających Starą Jerozolimę, skąd z wysokości 12-15 m. na długości 4850 m, przechodząc nad ośmioma bramami, można podziwiać panoramę tego pięknego miasta. Niestety w piątek nieczynne. Tam w piątek świętują muzułmanie, w sobotę wyznawcy judaizmu, w niedzielę chrześcijanie, trzy dni świąt w żyjącej w jednym mieście społeczności. Mamy więc czas na spacer wąskimi uliczkami dzielnicy muzułmańskiej pełnymi sklepików i straganów z kolorowymi ubraniami, pamiątkami, przyprawami, potrawami itp., wszystko w zasięgu ręki, wszędzie obsługują tylko mężczyźni. Podziwiamy też bogate witryny sklepów w dzielnicy żydowskiej.
 
Czekamy na kawę - dzielnica muzułmańska
Wszędzie odczuwa się dominację mężczyzn, arabki, mimo wysokiej temperatury pojawiają się na ulicach ubrane na czarno, w sukniach do samej ziemi, na szczęście u większości twarze były odsłonięte.
Zakupione przez nas dewocjonalia (pamiątki) zostały poświęcane kropidłem z gałązki oliwnej, po północy wracamy autokarem na lotnisko. Na tablicach informacyjnych przy autostradzie napisy w trzech językach: arabskim, izraelskim i angielskim. Ponieważ samochody zza granicy mają zakaz wjazdu, podróżując po Izraelu spotykaliśmy tylko samochody z miejscową rejestracją.
Nasz samolot odlatuje z Tel Awiwu po 6.00 rano. Udaje mi się zająć miejsce przy oknie. Tym razem roztaczają się pode mną wspaniałe widoki. Lecimy nad morzem, nad szczytami gór, pod nami maleńkie miasta i mikroskopijne budynki, lecimy wśród chmur podobnych do zamarzniętego po sztormie morza. Nie potrafię opisać tego uroku, podziwiam świat z wysokości 11 km, samolot leci z prędkością ponad 800km/godzinę, na zewnątrz temperatura – 50 oC. Po czterech godzinach tej duchowej uczty lądujemy w Warszawie i autobusem wracamy do domu. Żegnamy się serdecznie, bo taka też była atmosfera podczas wspólnej podróży.
Było tam pięknie i ciepło, udało się dotknąć innej kultury, z przyjemnością jednak wracam do Polski.
Słuchając Słowa Bożego w mojej parafii podczas Triduum Paschalnego, wspominałam miejsca związane z Męką i Śmiercią naszego Pana, ogarniało mnie ogromne wzruszenie, przecież dotykałam ich własnymi palcami.
Teresa Libera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz